Kogo słuchać? Serca czy rozumu?
Gdy skończyłam pięć lat, stwierdziłam, że zostanę
archeologiem. Już od dziecka lubiłam historię. Zbierałam różnego rodzaju
czasopisma, marzył mi się wyjazd do Egiptu, obejrzenie piramid i grobowców
faraonów, podróże po całym świecie i poszukiwanie szczątków dinozaurów. W ciągu
kolejnych lat kilka razy zdarzyło się, że pomyślałam, by być aktorką, tancerką,
naukowcem… Zawsze jednak pamiętałam o moim zamiłowaniu do historii i gdzieś w
głębi duszy chciałam być tym archeologiem.
W końcu nadszedł czas, aby wybrać liceum. Bez wahania
zdecydowałam się na klasy z rozszerzoną historią. Wtedy właśnie zaczęłam się
zastanawiać, czy to dobra decyzja. Przecież mówi się, że po humanie nie ma
pracy. Nie chcę wylądować w Macu za najniższą krajową. Trzeba myśleć o
przyszłości, wybrać rozsądnie… Dlatego poszłam na bio-chem. Postanowiłam zostać
lekarzem. Do tej pory żałuję tej decyzji. Tego, że posłuchałam rozumu i uczę
się czegoś, co nie przychodzi mi z łatwością. A tak lubiłam historię…
Iść za głosem rozsądku czy serca? Nie łatwo na to
odpowiedzieć. Trzeba wszystko wyśrodkować, aby być po prostu szczęśliwym.