Dość często w Internecie spotykam określenie „Must Have” i zazwyczaj śmieszy
mnie albo żenuje. Dzisiaj chciałabym napisać parę słów na ten temat.
Co to tak właściwie
znaczy?
Dla „niewtajemniczonych” określenie to pochodzi z
angielskiego i oznacza po prostu „muszę mieć” lub „musisz mieć”. Najczęściej
jest używane w tematach poświęconych modzie. Zazwyczaj spotykam się z tym na
blogach lub w sklepach (zwykłych czy internetowych).
Chwyt reklamowy
Rozumiem, gdy to określenie jest stosowane w różnego typu
reklamach. W końcu jeśli musimy coś mieć, to tego potrzebujemy, prawda? :)
Taki zabieg uważam za jeden z wielu, które występują w reklamach. Mam jednak zastrzeżenie innego typu. Jeśli gdzieś widzę napis „Absolutny Must Have” lub „Must Have tej jesieni”, zaczynam się śmiać. Dla mnie łączenie polskiego słowa z angielskim brzmi absurdalnie. Rozumiem, że czasem wplatamy do naszego języka obce słówka (sama dość często tak robię), ale w tym wypadku jest to dla mnie zbyt dziwne. Wolę, gdy mamy całe hasło po polsku np. „Musisz to mieć!”.
Taki zabieg uważam za jeden z wielu, które występują w reklamach. Mam jednak zastrzeżenie innego typu. Jeśli gdzieś widzę napis „Absolutny Must Have” lub „Must Have tej jesieni”, zaczynam się śmiać. Dla mnie łączenie polskiego słowa z angielskim brzmi absurdalnie. Rozumiem, że czasem wplatamy do naszego języka obce słówka (sama dość często tak robię), ale w tym wypadku jest to dla mnie zbyt dziwne. Wolę, gdy mamy całe hasło po polsku np. „Musisz to mieć!”.
Na blogach
Nie chcę uogólniać, ale z tym określeniem spotykam się
głównie na blogach, prowadzonych przez 12-14 latki. Dziewczyny wypisują listę
różnych ciuchów, które są w tym czasie bardzo modne i bez których się nie
obejdą. Czy to jest dobre? Czy naprawdę mnóstwo ubrań to coś niezbędnego? Ja
takich list nie potrzebuję, bo nie uważam za konieczne kupienie dziesiątej pary
butów skoro te, które posiadam, są w dobrym stanie.
A Wy, co o tym sądzicie?
Ciekawy punkt widzenia. Również uważam, że stosowanie takich zwrotów w połączeniu z językiem polskim brzmi dość zabawnie. Na dodatek jak jakieś dziecko nie potrafi tego wymówić i powstaje np. "musa hew".
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie mam takiej rzeczy, bez której nie mogłabym się obyć, chociaż często zdaża mi się wejść do sklepu i powiedzieć, że nie wyjdę z niego, dopóki nie kupię danej rzeczy ;)